Prima Aprilis to dzień, który pokazuje jak łatwo dajemy się nabrać na dobrze przygotowane informacje. Nawet będąc świadomym tego szczególnego dnia, często wpadamy w pułapkę wiarygodnie wyglądających wiadomości. Sam przekonałem się o tym, czytając na Antywebie artykuł o rzekomym odejściu Zuckerberga z Facebooka. Mimo że przez cały dzień byłem czujny i filtrowałem każdą informację, ta jedna zdołała mnie przekonać. Trzeba przyznać, że redakcja wykonała świetną robotę – artykuł był długi, szczegółowy i niezwykle przekonujący.
Historia zna wiele genialnych żartów primaaprilisowych, które pokazują kreatywność ich twórców. Brytyjska telewizja w 1957 roku stworzyła reportaż o szwajcarskich farmach drzew spaghetti, które dzięki łagodnej zimie przyniosły rekordowe plony. Co ciekawe, wielu widzów uwierzyło w tę historię do tego stopnia, że pytali o możliwość założenia własnej plantacji makaronowych drzew.
Podobny sukces odniosła szwedzka telewizja w latach 60., przekonując widzów, że wystarczy nałożyć na ekran nylonowy materiał, aby zamienić czarno-biały telewizor w kolorowy. Burger King poszedł o krok dalej, wprowadzając do menu hamburgera dla osób leworęcznych – ze składnikami ułożonymi w odwrotnej kolejności. Mimo że firma jasno komunikowała żartobliwy charakter tej akcji, wielu klientów uparcie próbowało zamówić tę specjalną wersję kanapki.
Brytyjczycy kolejny raz pokazali swoje poczucie humoru, ogłaszając plany wymiany Big Bena na wersję elektroniczną. Z kolei w 1997 roku świat obiegła informacja o japońskich robotach, które miały przeprowadzić generalne sprzątanie internetu. Użytkownicy byli proszeni o odłączenie wszystkich urządzeń od sieci.
Warto też wspomnieć o słynnej audycji radiowej o inwazji Marsjan, która mimo że nie była żartem primaaprilisowym, doskonale pokazuje siłę przekazu medialnego i łatwość, z jaką możemy uwierzyć w najbardziej nieprawdopodobne historie.