W niedzielne popołudnie pojawiła się informacja o włamaniu do iCloud Apple i wykradzeniu prywatnych zdjęć wielu celebrytek, w tym laureatki Oscara Jennifer Lawrence. Sytuacja ta stawia pod znakiem zapytania bezpieczeństwo przechowywania plików w chmurze.
Wcześniejsze incydenty, jak włamanie do Google Drive zespołu pracującego nad Wiedźminem 3, wydają się niewielkie w porównaniu z obecną skalą naruszenia prywatności. Kevin Mitnick, znany haker, zawsze podkreślał, że najsłabszym ogniwem bezpieczeństwa IT jest czynnik ludzki. W tym przypadku jednak trudno uwierzyć, by ktoś mógł indywidualnie wyłudzić hasła od tak wielu osób. Bardziej prawdopodobne wydaje się naruszenie zabezpieczeń Apple.
Sytuacja jest szczególnie niekorzystna dla Apple ze względu na zbliżającą się konferencję firmy. iOS, dotychczas uznawany za znacznie bezpieczniejszy od Windows, znalazł się w trudnej sytuacji wizerunkowej. Apple stoi teraz przed wyzwaniem odpowiedniego zareagowania na kryzys – zrzucenie winy na nieostrożność użytkowników byłoby najgorszym rozwiązaniem.
Incydent ten pokazuje, jak ryzykowne może być przechowywanie wrażliwych materiałów w chmurze. Choć zwykli użytkownicy mogą być mniej narażeni na ataki niż celebryci, przypadek ten powinien skłonić do refleksji nad bezpieczeństwem danych online.