Uwaga to jest archiwalny artykuł


Obserwuję od lat, jak Chiny systematycznie budują swoją pozycję gospodarczą na świecie. Ich rozwój opiera się nie tylko na ogromnej populacji czy roli największego producenta, ale przede wszystkim na potencjale intelektualnym i technologicznym. Coraz więcej chińskich firm tworzy już własne produkty zamiast tylko wykonywać zlecenia dla zagranicznych marek.

Ciekawe światło na tę kwestię rzuca historia ze Steve’em Jobsem, który w rozmowie z prezydentem Obamą podkreślił, że Apple nie wybrało Chin ze względu na niskie koszty produkcji. Kluczowym czynnikiem była dostępność wykwalifikowanych inżynierów. To pokazuje, jak bardzo zmieniło się postrzeganie chińskiego rynku przez globalnych liderów technologicznych.

Patrząc na współczesną produkcję, widać wyraźnie, że określenie „Made in China” przestało być synonimem niskiej jakości. Większość światowych marek produkuje tam swoje produkty, co napędza chińską gospodarkę i daje temu krajowi możliwość inwestowania w obligacje innych państw, w tym USA. Jednak prawdziwy potencjał leży w rozwoju własnych marek.

Widać to szczególnie w sektorze technologicznym. Alibaba, której twórca Jack Ma stał się najbogatszym Chińczykiem, pokazała światu potencjał chińskich firm technologicznych poprzez jedno z największych IPO na amerykańskiej giełdzie. Firma ta inwestuje w producentów smartfonów, co świadczy o jej dalekosiężnych planach rozwoju.

Chińscy producenci telefonów rozwijają się w imponującym tempie. Ich produkty zaczynają konkurować z japońskimi, koreańskimi czy amerykańskimi odpowiednikami. Choć obecnie wydaje się, że celują głównie w segment zajmowany przez Samsunga, nie można wykluczyć, że w przyszłości będą w stanie rywalizować także z Apple.

Rozwój Chin widać również w infrastrukturze – powstają nowoczesne drapacze chmur i szybkie koleje. Jednak ten postęp ma swoją cenę w postaci problemów środowiskowych, szczególnie w największych miastach. Jest to częściowo efekt wykorzystywania przestarzałych technologii produkcyjnych, które nie spełniają europejskich norm emisyjnych.

Jestem zdania, że Chiny mają solidne podstawy do zostania największą gospodarką świata. W przeciwieństwie do wielu krajów rozwiniętych, ich wzrost opiera się nie tyle na zadłużeniu, co na pracowitości i oszczędności obywateli. To sprawia, że coraz więcej państw, w tym Polska, stara się nawiązać bliższe relacje gospodarcze z tym krajem.