Branża czasopism biznesowych w Polsce rozwija się bardzo dynamicznie. Szczególnie ciekawym przykładem jest magazyn Pierwszy Milion – młodsze dziecko amerykańskiego Forbesa, które znalazło swoją niszę na naszym rynku. Jest to magazyn, który wypełnia ważną lukę, oferując inną perspektywę niż tradycyjne tytuły biznesowe.
Na rynku istnieje tylko jeden porównywalny magazyn – Proseed, który koncentruje się głównie na branży startupowej. Jednak Pierwszy Milion ma szerszy zakres tematyczny. Poza biznesami internetowymi, poświęca dużo miejsca tradycyjnym przedsięwzięciom. Magazyn jest podzielony na sekcje tematyczne, takie jak E-Milion czy Miliona brak. W każdym wydaniu znajduje się też specjalny artykuł prezentujący minimum siedem przykładów biznesów w konkretnej kategorii – może to być prowadzenie firmy z małym dzieckiem czy sezonowy biznes zimowy.
To, co wyróżnia Pierwszy Milion od macierzystego Forbesa, to skala opisywanych przedsięwzięć. Podczas gdy Forbes koncentruje się na dużym biznesie i tematach makroekonomicznych, często używając specjalistycznego języka, Pierwszy Milion opisuje głównie firmy, które jeszcze nie osiągnęły tego tytułowego miliona lub właśnie go przekroczyły. Zdarzają się oczywiście wyjątki – jak choćby historia portalu FAB.com, który pobił światowy rekord w szybkości pozyskiwania pierwszego miliona użytkowników, mimo że początkowo był portalem randkowym dla osób LGBT+.
Magazyn wydawany jest obecnie co dwa miesiące, co stanowi znaczący postęp w porównaniu do początkowego cyklu kwartalnego. Jest dostępny w Empiku i salonach prasowych, a jego dystrybucja prawdopodobnie będzie się rozszerzać wraz ze wzrostem popularności tytułu. Za jakość treści odpowiada ten sam redaktor naczelny co w Forbesie – pan Kurpa, znany ze swoich celnych wstępniaków w obu magazynach.
Najnowsze wydanie poświęca sporo miejsca branży modowej oraz prezentuje sylwetki startupowych milionerów, w tym Łukasza Misiukanisa z Socializera. Magazyn kosztuje około 15 złotych i stanowi wartościowe źródło inspiracji dla przedsiębiorców. Jego siłą są właśnie treściwe artykuły, a nie dodatki w postaci płyt DVD czy innych gadżetów.